Od czasu mojej pierwszej wizyty na Podhalu jestem w tym regionie absolutnie zakochana. To jedno z moich ulubionych miejsc w naszym kraju. Staram się być tam przynajmniej raz w roku i wtedy naprawdę się relaksuje. Na szlakach nie ma lansu, markowych torebek , ton makijażu i wszechogarniającego pędu. Są wyjątki – post o podhalańskiej modzie. Jest za to cisza, spokój i miejsce do przeróżnego rodzaju aktywności fizycznych.
Tym razem omijałam Zakopane szerokim łukiem. Spędziłam tam dosłownie kilka godzin i z roku na rok jestem coraz bardziej rozczarowana tym miastem. Spacer po Krupówkach był wykańczający. Tysiące tandetnych pamiątek, tłumy ludzi i wylansowane kobiety poruszające się między sklepami. Krupówkom mówię do widzenia! Zdecydowanie wybieram urokliwe Kościelisko. Ta miejscowość jest przepiękna. Widok Giewontu, który witał mnie każdego dnia po obudzeniu zawsze zapierał dech w piersiach. W Tatrach przeszłam ponad 60 kilometrów i wcale nie miałam dość, mijałam bajeczne krajobrazy, kosztowałam przepysznych dań i byłam najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi! Zresztą zobaczcie sami 🙂