Moją przygodę z bieganiem rozpoczęłam kilka lat temu kiedy chciałam zrzucić zbędne kilogramy. Kiedy osiągnęłam swój cel, bieganie odeszło na dalszy tor. Rzuciłam sie w wir pracy, obowiązków, tłumaczyłam sobie, że mam wystarczająco mało czasu na sen, a co dopiero na bieganie. Książa pani Beaty przypomniała mi o tych fajnych chwilach i dawce adrenaliny, które przynosił mi jogging.”I jak tu nie biegać!” to bardzo fajna opowieść o tym co bieganie może wnieść w nasze życie i jak wiele przyjemnych chwil może nam przynieść. Nie każdy z nas musi startować w maratonach. Czasem wystarczy przebiec 5-6 kilometrów, żeby poczuć się jak zwyciezca maratonu! Trzeba jednak pamiętać, żeby swoją przygodę z bieganiem należy prowadzić w sposób rozsądny. Bez szaleństw, które mogą doprowadzić do kontuzji, albo do innych nieprzyjemnych zdarzeń. Ogromnie podziwiam panią Beatę za wszelkie sukcesy, które w bieganiu osiągnęła. To coś naprawdę niesamowitego. Kto by pomyślał, że osoba, która kiedyś nienawidziła biegania, teraz mija metę maratonów w największych miastach świata!
„I jak tu nie biegać!” to pełna entuzjazmu opowieść o bieganiu, bez nadęcia i serwowania czytelnikom ściemy. Doskonale pamietam panią Beatę z pierwszych odcinków z programu „Miasta kobiet”, który prowadziła kilka lat temu. Mam wrażenie, że do dziś niewiele się zmieniło. Czytając „I jak tu nie biegać” bez problemu odnalazłam charakter pani Beaty. Ogromnie się cieszę, że są na świecie ludzie którzy w tak fajny sposób, są w stanie zmobilizować innych do działania i aktywaności fizycznej. Wspomnienia, dzielenie się z własnymi słabościami nadają całej historii po prostu wiarygoności. Moim zdaniem właśnie to odróżnia ksiażkę Beaty Sadowskiej od innych poradników i pozycji mających na celu propagowanie zdrowego stylu życia. Ta książa pokazuje, że nie każdy z nas musi biegać na czas, zdobywać medale, czasem wystarczy ruszyć sie po prostu z kanapy i działać we własnym tępie. W „I jak tu nie biegać” zamiast pięknej sesji zdjęciowej ze zdrowym koktajlem znajdziemy zdjęcia pani Beaty w trakcie treningu czy też zaraz po przebiegnięciu mety. Nie wiem jak Wam, ale mi po takim widoku aż chce się założyć buty do biegania. Z pełną odpowiedzialnością polecam tę ksiażkę osobom, które chcą swoje życie wzbogacić o dodatkową dawkę adrenaliny i pozytywnych emocji! Zobaczycie, że po jakimś czasie stwierdzicie, że nie wyborażacie sobie życia bez biegania!
Fotografie: Visit Helsinki, I jak tu nie biegać