Z upływem lipca zorientowałam się, że tym miesiącu nie udało mi się spędzić nawet jednego weekendu w domu. Pakowanie, pranie i przepakowywanie walizek. W między czasie praca, spotkania ze znajomymi, tworzenie postów i przesiadanie się z pociągu do pociągu. Ale było warto! W tym miesiącu na brak obowiązków nie mogłam narzekać. Najbardziej cieszę się z tego, że sierpień zapowiada się dokładnie tak samo 🙂
W lipcu właściwie nie rozstawałam się z moim aparatem. Ogromnie cieszę się, że go kupiłam. Jest naprawdę rewelacyjny. Jego jedyną wadą jest waga. Długie spacery bywają czasem wyczerpujące.
Jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłego miesiąca było oczywiście See Bloggers. Moją relację znajdziecie tutaj. Ogromnie się cieszę, że miałam okazję wziąć udział w tym wyjątkowym wydarzeniu. Mam nadzieję, że takich imprez będzie z roku na rok coraz więcej. W trakcie See bloggers miałam okazję spędzić weekend w pięknym Trójmieście. Jestem absolutnie oczarowana Gdynią. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się tam wrócić.
Lipiec upłynął także pod znakiem aktywności fizycznej. Była jazda na rowerze i długie spacery, także brzegiem morza. Za nimi tęsknie najbardziej.
Przypominam, że w najnowszym numerze magazynu Witaj w podróży znajdziecie mój artykuł na temat Finlandii.
Niestety bywały też przykre momenty. W związku z bardzo wysoką temperaturą i zmianie działania klimatyzacji w mojej pracy dorobiłam się problemów z gardłem. Zbyt duże wahania temperatur nie wpływają korzystnie na nasze zdrowie. Zwłaszcza jeśli poza spędzaniem czasu w klimatyzowanym biurze często się podróżuje. Pociąg, samolot, samochod. Czesto wystarczy godzinna podróż jakimkolwiek środkiem transportu by wyjść z niego z bólem garła. Jeśli tych zmian jest dużo nasze garło jest narażone na sporą próbę. Przewlekły ból garładopadamnie właściwie o każdej porze roku. Często te domowe sposoby na wyleczenia bywają zbawienne. Napary, harbatki z imbirem i miodem zawsze pomagają. Dbajcie o siebie 🙂
