W ten weekend pogoda zdecydowanie nas rozpieszczała. Wysokie temperatury i przyroda budząca się do życia sprawiają, że mamy ochotę ruszyć się z fotela i jak najdłużej przebywać na świeżym powietrzu. Ja postanowiłam wybrać się na piknik. Zabrałam ze sobą jedną z moich najukochańszych książek – Dzieci z Bullerbyn. Muszę przyznać, że Dzień Dziecka był tylko pretekstem do przeczytania jej po raz kolejny. Tak naprawdę miałam na to ochotę od kiedy w moje ręce trafiła biografia Astrid Lindgren.
Dzieci z Bullerbyn to jedna z moich ulubionych książek. Uważam, że to świetna lektura nie tylko dla dzieci, ale i też dorosłych! Chyba każdy z nas ma czasami ochotę przenieść się do lat dzieciństwa… Pamiętam, że jako mała dziewczynka nie mogłam się od niej oderwać. Do jej przeczytania namówiła mnie mama. Przyniosła mi kiedyś jej własny egzemplarz Dzieci z Bullerbyn. To wydanie z 1975 roku nadal znajduje się w naszej domowej biblioteczce i pewnie zostanie tam na pokolenia.
Astrid Lindgren napisała Dzieci z Bullerbyn w 1947 roku. Książka bardzo szybko stała się światowym bestsellerem. Jej wnętrze to nie tylko tekst, ale także obrazki przedstawiające najważniejsze wydarzenia z życia głównych bohaterów, naszkicowane przez samą autorkę. Dzieci z Bullerbyn to historia siódemki dzieci (Lisa, Lasse i Bosse, siostry Anna i Britta, Olle i jego siostrzyczki Kerstin. Rodzice i dwójka dziadków Anny i Britty to jedyni mieszkańcy maleńskiej wsi Bullerbyn.
Asrid Lindgren w Dzieciach z Bullerbyn opisuje beztroskie lata dzieciństwa głównych bohaterów. Poznajemy ich zabawy, codzienne perypetie, wyobrażamy sobie piękne położoną szwedzką wioskę Bullerbyn i coraz bardziej zatracamy się w lekturze. To piękna opowieść o przyjaźni i szczęściu szóstki dzieciaków. Czytałam Dzieci z Bullerbyn chyba milion razy i nigdy nie potrawie się od tej książki oderwać. To historia, która nie tylko pozwala cofnąć się w czasie, ale przenosi nas także do zupełnie innego miejsca! Kiedy zamknę oczy widzę tradycyjne skandynawskie domki i szczęśliwą rodzinę zasiadającą do stołu. Jak tu się nie rozmarzyć…
Jeśli szukacie fajnego prezentu dla waszych dzieci, kuzynów, chrześniaków na Dzień dziecka zainwestujcie w tę książkę. Naprawdę warto!